Kosmetyczne katastrofy :: kosmetyki, których ponownie nie kupię #1

Oto moje buble. :c

Hej! Dziś mam dla Was post, jak widzicie po tytule, będą buble, czyli kosmetyki, na których zawiodłam się totalnie! Co jakiś czas będę publikować takie posty, aby nie robić długich postów, których i tak potem nikt nie będzie czytał. ;) Ale bez zbędnego gadania, zapraszam do czytania!
Chciałabym jeszcze tylko zaznaczyć, że nie są to kosmetyki, które są złe same w sobie, ale po prostu akurat u mnie się nie sprawdziły, może Wy będziecie mieć więcej szczęścia.

 Na pierwszy ogień idzie tusz do rzęs z Miss Sporty. Ja go kupiłam już dawno, jakoś w maju, kiedy w Rossmannie były promocje -49%. Cóż... czaiłam się na niego dość długo i cieszę się, że kupiłam go na promocji za 7 zł, a nie w cenie regularnej za 14. Tusz jest okropny, jest już 3 miesiące otworzony, a ani trochę nie zgęstniał: jest tak rzadki, że nie można się nim pomalować. Oczyszczanie szczoteczki z nadmiaru tuszu za pomocą chusteczki nic nie daje. Tusz skleja rzęsy, choć ma silikonową szczoteczkę, która te rzęsy powinna rozdzielać, a robi coś dokładnie odwrotnego. Widziałam pozytywne recenzje w internecie, natomiast u mnie to totalna porażka, dajcie znać, czy Wy go miałyście i czy u Was się sprawdził. :)

Kolejną rzeczą jest puder do twarzy z Synergen. Chciałam sobie zakupić puder, ponieważ tak naprawdę tylko tego kosmetyku brakowało w mojej kolekcji. Również go kupiłam na promocji, ale nie tej z maja, tylko tej co jest teraz. ;) Również kosztował 7 zł i teraz żałuję, że nie kupiłam sobie tego pudru z Bell i nie dopłaciłam tych kilku złotych.
Puder z Synegen strasznie mnie zapycha, co prawda nie wysypuje mnie po nim, ale czuję, że mam go na twarzy. W dodatku robi nieestetyczne grudki na mojej twarzy, nawet, gdy tylko delikatnie omiatam nim twarz, kładąc go naprawdę w niewielkiej ilości. Również jakoś super nie utrwala, a mój krem bb, którego używam wytrzymuje tyle samo czasu na twarzy z tym pudrem, ile by wytrzymał sam. Na plus jest tylko to, że lekko matowi twarz, aczkolwiek ja lubię świecący efekt na twarzy i za bardzo mi to nie przeszkadza, bo nie mam problemów z cerą. ;)

Ostatnim już moim bublem jest produkt, co do którego miałam największe oczekiwania. Jest to lakier z Sally Hansen w nr. 470 Bubblegum pink. Dostałam go na mikołajki od koleżanki i cieszę się, że go sobie sama nie kupiłam. Kolor jest piękny, ale z plusów to by było na tyle. Nawet z utwardzaczem nie wytrzymuje 1 dnia. Zaraz się zdziera i odpryskuje. Uważam, że za swoją cenę powinien robić o wiele więcej. ;)

I to tyle! Dajcie znać, jakie Wy macie buble, i czy używałyście, któryś z tych kosmetyków.
Buziaki! P :*:*



Zapraszamy na bloga świetnej dziewczyny ---> KLIK